piątek, 12 lipca 2013


2.Zemsta
 Kolejny nudny trening...Ahsoka właśnie trenuje formę Shoto.Idzie jej całkiem nieźle,do czasu kiedy Anakin pchnął ją lekko poprzez Moc.Padawanka upadła na ziemię a miecz kilka metrów za jej plecami. nie wiedziała dlaczego to zrobił.Zerwała się z ziemii i już miała nawrzeszczeć na swojego Mistrza ale ten ją uprzedził:
-Musisz się  bardziej skupić.-oznajmił patrząc na Ahsokę.Patrzyła na niego jak na wariata.
-Yyy...że co?Ja nie byłam skupiona?-zapytała podnosząc miecz i przypinając go na swoje miejsce.
-Powiedziałem,że musisz być bardziej skupiona Smarku.-uśmiechnął się lekko i włączył miecz świetlny.
-Nie rozumiem...Gdybyś mnie nie popchnął to wszystko było by dobrze...
-Taaakk..jak zawsze masz rację....powiedz to komuś kto cię zaatakuje.Też mu tak powiesz,że gdybyś mnie nie zabił wszystko było by dobrze?
-Echhh...już dobra...niech ci będzie chociaż raz dam  ci fory...-uśmiechnęła się i włączyła swój miecz.Zaatakowała pierwsza ale Anakin z łatwością odparł kolejny atak...i kolejny.Ahsoka powoli traciła siły,widząc to Skywalker wyłączył miecz i zapytał:
- Smarku czy ty wogóle czegoś posłuchałaś?
-Sama nie wiem...-odrzekła i posłała Anakinowi swoje spojrzenie,które Anakin znał bardzo dobrze.-Mogę już iść? Dzisiaj nie mam głowy do treningów...
-Dobrze.Powinnaś odpocząć jutro nie dam ci takiego luzu.
-Wszystko jedno...-mruknęła pod nosem i wyszła.
Rycerzyk patrzał jak wychodzi i się zastanawiał co ją ugryzło? Ale nie pobiegł za nią,dobrze wiedział co mu by odpowiedziała.Po krótkim czasie on wyszedł z sali i poszedł spotkać się z Padme.

* Wieczorem
Było jeszcze jasno,lecz słońce świeciło coraz słabiej aż wkońcu zniknęło za horyzontem.Cały czas miała przed oczami widok konającej przyjaciółki i...Cad'a Bean'a,śmiał się ironicznie co doprowadzało Ahsokę do szału.Nie mogła przestać o tym myśleć...chciała jej pomóc ale wiedziały obie,że jest już za późno na jakąkolwiek pomoc.Obwiniała się,że to przez nią zginęła.Poza Anakinem i Eris,która zginęła poprzedniej nocy,nie miała żadnego bliskiego przyjaciela z którym mogłaby poważnie porozmawiać.Bardzo  ją to bolało.Postanowiła,że pójdzie do Yody.

* Dziesięć minut później
Młoda Togrutantka szła korytarzem do wyjścia.Założyła płaszcz,zasłoniła twarz kaputrem,obejrzała się za siebie i wyszła.Było około dwudziestej drugiej.Na Couruscant zapadła noc ale ta planeta nigdy nie śpi.W praktycznie każdej dzielnicy były otwarte kluby czy bary.Kierowana Mocą weszła do baru.Grała głośna muzyka naszczęscie nie było dużo ludzi.Popatrzyła na nich po czym podeszła do barmana i powiedziała cichym i spokojnym głosem:
-Potrzebuję informacji...
-Hmmm...ciężko będzie-odparł suchym tonem i podał jednemu z klientów drinka.Gdy wrócił zastał Ahsokę w posiadaniu kilkudziesięciu kredytek.Nie czekając zabrał je rozglądając się na boki.
-Więc..o co chodzi?-zapytał i oparł się lewym łokciem o ladę.
-Szukam pewnego Łowcy Nagród...konkretnie Cad'a Bean'a.-mówiła ciągle tym samym głosem,głowę miała spuszczoną na wypadek gdyby ktoś ją rozpoznał.
-Znam typa,często tu przychodzi,praktycznie codziennie.Trochę się spóźniłaś wyszedł pół godziny temu.
-Gdzie mieszka?
-Na starej stacji,przy opuszczonym magazynie.
Ahsoka podniosła głowę przyglądając się Twi'lekańskiemu barmanowi.
-Nie wiem nic więcej..dużo gadał jak był pijany...ale naprawdę nic więcej nie wiem.
Zdenerwowana Ahsoka wyszła z baru i zaczęła iść w kierunku opuszczonych magazynów,które najprawdopodobniej znajdowały się przy stacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz