1.Walka o przetrwanie.
Ahsoka nie może nawiązać kontaktu ze Świątynią.Szuka szuka choćby najmniejszej szansy by wyrwać się z tego cholernego bagna.Dżungla w której się znajduje jest ogromna.Ale to jest najmniejszy problem,oprócz bujnej roślinności,która tu występuje,grasują w tej dziczy krwiożercze bestie, o których czytała w bibliotece oraz o których opowiadał i co najważniejsze ostrzegał jej Mistrz-Anakin.Jak sama mówi ma talent do pakowania się w każde, nawet najmniejsze kłopoty. Ale to nie przez siebie znalazła się na tej mało zaludnionej planecie.Rada Jedi wysłała młodego Padawana by sprawdził sektor
planety,ponieważ ostatnie wywiady wskazywały na to,że Separatyści pojawili się tam i najwyraźniej zainteresowali się planetą,która wprawdzie miała o wiele więcej zwierząt niż ludzi tam zamieszkanych. A statek,którym "wylądowała awaryjnie",nie był sprawdzany przez techników i przy lądowaniu ster się zaciął a potem to już monotonne lądowanie przy których Ahsoka ma większe problemy z utrzymaniem równowagi statku. Uderzyła w ponad stu metrowe drzewa.Udało jej się ujść z życiem,tylko kilka siniaków,poobijań i zadrapań. Po za tym Ahsoka nigdy nie da po sobie poznać,że jest zmęczona albo ranna,po prostu udaje twardzielkę.Nienawidzi być opatrywana przez medyków,ale kiedy jej stan jest na tyle poważny,to nie ona decyduje,tylko jej Mistrz,.lub ktoś kto ją odnalazł. Ale wracając do dżungli,Ahsoka naprawiała swój komunikator,w każdym bądź razie próbowała go naprawić.
-Echh...Jeden sygnał,wystarczy jeden,krótki sygnał!-wrzasnęła Ahsoka tak,że z pobliskich drzew spłoszyła ptaki.Baterie,które zdobyła uciekając ze statku zaczynały tracić swą moc.
-Dlaczego akurat mnie się to przydarzyło?-mruknęła Ahsoka.-dobra spokojnie jesteś Jedi a Jedi nigdy się poddawają.-Powiedziała cicho Ahsoka zamykając oczy.
-No wkońcu!-krzyknął młody uczeń.Komunikator został naprawiony.Ahsoka wstała i zaczęła szukać zasięgu.Po kilku minutach wreście jej się udało
-Ok.Teraz tylk...Halo? Tu Ahsoka Tano,potrzebuję pomocy.Utknęłam na nieznanej planecie.Słyszy mnie ktoś?
-/Tu kapitan Rex,słucham?
-/Świetni,Rex.Mój statek się rozbił i wylądowałam na dziwnej planecie.
-/Namierzymy cię i wyślemy pomoc.Musisz niestety poczekać mamy drobne problemy.
-/Dobra zaczekam tyle ile trzeba,wielkie dzięki Rex.
Po tej rozmowie Ahsoka przyczepiła komunikator do lewej rękawicy.Padawanka nienawidzi się nudzić więc ruszyła "poznać" trochę tę planetę,o której nigdy nie słyszała.Po tej roślinności co nieco przypomniała sobie o Shilii.Nic tylko dzikie rośliny i mokre,gęste błocko,po którym Ahsoka musiała przejść,jeżeli chciała wyrwać się z tej okropnej puszczy.Myślała tylko o jednym-być już w domu.Po godzinie marszu Padawanka znalazła wielką polanę,bez żadnych drzew,krzaków i innych dziwacznych roślinach.
-Muszę odpocząć,jestem wykończona-mruknęła Ahsoka kładąc na ziemię plecak z charakterystycznym znakiem Jedi a sama zanużyła się w głęboki sen.Jednak nie odpoczęła zbyt długo,obudził ją jakiś przerażający ryk.Przypominał on ryk akula.Ale jednak intuicja podpowiadała Ahsoce co innego.
-Ooo to nie brzmi za dobrze.-powiedziała biorąc plecak i uciekać ścieżką,którą cały czas szła,Ale ta bestia wyczuła,że młody Jedi chce uciec więc zaczęła gonić uciekającą.Gdy ta się obejrzała zobaczyła wielkiego potwora,miał ponad dziesięć metrów wysokości,skóra była czerwona i wydawała się gruba,oczy płonęły jak chętne ku zemście,na grzbiecie miał kolce a szpony rozerwały by łazika jednym kiwnięciem.Uciekająca jednak nie dała się zaskoczyć, już wcześniej spodziewała się podobnego wyglądu bestii.Potwór był tak zdeterminowany,że nawet nie myślał o zwolnieniu.
-Do jasnej cholery czemu się nie przyczepisz do kogoś innego?!-krzyknęła Ahsoka w myślach.Gdy tak uciekała z trudem łapiąc oddech,poczuła napływ energii,wtem komunikator zasygnalizował nadchodzące połączenie.
-/Tu Anakin,Ahsoka gdzie jesteś?
-/Nie mam pojęcie,po za tym mam inne zmartwienia.Goni mnie przerośnięta jaszczurka wiesz co?! Przydała by mi się pomoc!
-/Co?! Dobra nieważne,nie zatrzymuj się za 70 metrów kanonierka cię podejmie.
-/Wszystko jedno,tylko szybko!Ja chce jeszcze żyć!
I wtedy się rozłączyli.Ahsoka zrobiła tak jak nakazał jej Anakin.Wskoczyła do kanonierki na od tyłu zaatakowała grupa klonów,którym po dłuższej chwili udało się unicestwić potwora.
Anakin i Ahsoka spotkali się w hangarze na krążowniku.
-I jak tam żyjesz Smarku?-zaczął Anakin.
-Żyjesz?!-podważył młody uczeń.-najpierw statek się rozbił,potem przez dwie godziny naprawiałam komunikator,plus kilka godzin musiałam czekać na jakąkolwiek pomoc i jeszcze na deser przyczepiła się ta jaszczurka! Czyli świetnie!
-Najpierw się uspokój.Nie musisz tak krzyczeć-powiedział delikatym głosem Skywalker.-Nie moja wina,że rozbiłaś kolejny statek.
-Co?Że to niby moja wina?To wina techników! To oni nie sprawdzili statu statku!-tym razem Tano krzyknęła jeszcze głośniej tak,że niektórzy żołnierze przestali rozładowywać zaopatrzenie i przyjrzeć się kłócącej się parze Jedi.
-Trzeba było samemu sprawdzić.A teraz idź ogarnij się.
Ahsoka wstała z miną niezadowolonej.
-Aha idź do medyka,nic cie nie zaszkodzi.
-Już się do tego rwę-odpowiedziała Ahsoka z sarkazmem wchodząc do windy.
-Nigdy się nie nauczy....-powiedział cicho do siebie Anakin wydychając powietrze.
as
OdpowiedzUsuńklmjibhmkl
Usuńgvfxzd
OdpowiedzUsuńale gowno
OdpowiedzUsuń