poniedziałek, 18 listopada 2013

11. Zmiany.


Zegar wybił już godzinę ósmą rano. Padme otworzyła oczy i wyłączyła znienawidzony przez wszystkich dźwięk budzika. Weszła do łazienki i wzięła prysznic. Po kilku minutach do sypialni weszła Teckla. Odsłoniła okna, poprawiła coś na szafce, pościeliła łóżko i wyszła, czekając na Amidalę. Senator wyszła szybko z łazienki, ubrała się w wcześniej przygotowany strój i poszła na śniadanie. Pomyślała o Anakinie. Pewnie jeszcze śpi,  a potem będzie musiał posprzeczać z  Ahsoką. Wiele razy była świadkiem ich „luźnej” rozmowy. Z trudem tłumiła śmiech, kiedy tak się kłócą. Oprócz Ahsoki, nie zna innej osoby, która zawsze potrafi dopiec mocnymi słowami.
Ahh, te nastolatki…Uśmiechnęła się i usiadła  na swoim ulubionym miejscu, gdzie zawsze padały promienie słońca. Żałowała, że musi akurat teraz wyjechać, ale niestety, konflikty same się nie rozwiążą.
- KARIE! Mogłabyś łaskawie pukać do drzwi, zanim je wyważysz wpadając do mnie jak dzika!?- krzyknęła zaspana Drea.
- Dobra, wyluzuj! Wiesz jaki jest dzisiaj dzień?!- krzyknęła dziewczyna podnosząc się z podłogi.
Togrutanka spojrzała na zegar. Miała wielką ochotę dać w kość swojej przyjaciółce.
- Na Moc! Jest dopiero szósta! Zabiję cię!- Drea rzuciła się z poduszką na Karie. Uderzyła w nią z całej siły. A uczennica nic, tylko próbowała się bronić. Togrutanka uderzała tak długo, że z poduszki zaczęły wylatywać pióra. Po niecałej minucie zaprzestała wyżywać się na dziewczynie i  dysząc ze zmęczenia oparła się o ścianę. Karie miała całą poczochraną fryzurę, ale pomimo tego śmiała się.
- Teraz mam patent na ciebie!- krzyknęła podekscytowana. Drea spojrzała na nią z złowrogim wzrokiem.
- Ani mi się waż!
- Odzyskałaś już siły? Ooo jak super!
Nie odpowiedziała. Tylko na nią spojrzała i przerzuciła oczami.
- O jakim dniu mówiłaś?-zapytała wkońcu.
- Mistrz Yoda mówił, że mamy dzisiaj przyjść do sali Rady, o dziewiątej. Miał dobry humor i cieszył się.
Na twarzy Togrutanki pojawił się lekki uśmiech. Dalej siedziały na podłodze, choć już ochłonęły nie chciało im się ruszać z miejsca.
- I co z tego? Mistrz Yoda może mieć dobry humor z byle powodu.
- Gdybyś myślała dogłębniej, to zauważyłabyś, że mistrzowie chcą nam coś bardzo ważnego przekazać!
- Dobra, koniec tych pogaduszek, idziemy poćwiczyć.- powiedziała Bowel uśmiechając się złośliwie.
- Ale jest dopiero szósta!- zaprotestowała dziewczyna.
- Trzeba było się zastanowić, zanim mnie obudziłaś! A teraz rusz tyłek i marsz do Sali treningowej!
Karie wstała zrezygnowana; nie dość, że Drea ją wykończy, to kilka godzin później jeden z mistrzów dobije ją kazaniami…
Na korytarze świątyni świeciły pustki, od czasu do czasu kręcili się jacyś padawani. Dziewczyny, zamiast skręcić w kierunku Sali treningowej,  wyszły na zewnątrz. Słońce już było na niebie, ale temperatura była dość niska, co powodowało dreszcze u dziewczyn. Zeszły ze schodów i stanęła  po środku wielkiej „planszy” do ćwiczeń. Wiele razy widziały jak trenują tutaj młodziki z mistrzem Sinube. Niebyły już do tego przyzwyczajone, najczęściej trenowały w środku, a na zewnątrz ćwiczyły będąc dziećmi.
- Przynajmniej wrócą wspomnienia…- zaśmiała się Karie.
Karie…ta zwariowana czternastolatka zawsze potrafiła obrócić w  żart każdą sytuację, nawet kilka lat temu, kiedy ona, Drea i Curtis znaleźli się w zawalonej skałami jaskini. Brakowało już tlenu, a ona śmiała się jak głupia. Tak zawsze było, jest i zapewne będzie. Lecz wtedy, gdy oni mieli po osiem lat pozostałej dwójce nie było do śmiechu. Oni wykorzystywali wszystkie pomysły aby wydostać się ze śmiertelnej pułapki a ona mówiąc lekko „zwariowała”. Wiedzieli, że ten przypadek jest nieuleczalny, ale  zaakceptowali „inną naturę” Karie. Czasami wzbudzała u innych adeptów ciekawość, zainteresowanie a nawet obiekt do żartów i plotek. Dziewczyna nigdy tym się nie przejmowała, miała wszystko gdzieś co o niej się mówi. Ale Drea i Curis..uu..to co innego. Charaktery mają podobne do Wybrańca, ale łagodniejsze.
- To co? Idziemy do środka, czy trenujemy tutaj?- zapytała Karie.
-Tutaj. Jest więcej miejsca.
Włączyły miecze świetlne i rozpoczęły sparing. Karie i Curtis używali mieczy o niebieskim ostrzu, zaś Drea o zielonym. Karie zgrabnie odbierała ataki przyjaciółki i na odwrót. Po krótkim czasie podbiegł do nich Curtis i coś wywrzeszczał, ale jedyne co wychwyciły to, że mają stawić się w sali Rady Jedi.
Szybko pobiegli i weszli do środka,  gdzie czekali na nich Mistrzowie.
Powiedzieli, że  przydzielili im Mistrzów. Dree I Curtisa to zaskoczyło, a Karie tylko uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała na przyjaciół. Z jej oczu można było wyczytać zdanie: „a nie mówiłam?”.
- Wasi Mistrzowie są na bitwach. – zaczął Windu.- Zabierze was do nich Anakin Skywalker.
- Teraz od swoich mistrzów uczyć będziecie się.- dokończył Yoda. – Skywalker już na was czeka, w głównym hangarze.
Cała trójka skinęła głowami i wybiegli prosto do hangaru.
- Polecimy z Wybrańcem!- krzyknął radośnie Curtis.
- Przestań się już tym jarać! Teraz mamy mistrzów, ale będzie zabawa!- rzuciła Karie.
- Karie, ty tylko o zabawie, bitwa to nie piaskownica.- podważyła Drea. Pozostała dwójka przyjaciół zaśmiała się. Na twarzy widać  było zupełną powagę.
Dojście do głównego hangaru zajęło im cztery minuty, zauważyli Anakina i podbiegli do niego.
- Mam nadzieję, że  nie czekałeś za długo, Mistrzu Skywalker.
- Nie, jestem przyzwyczajony do spóźniania się padawanów.- powiedział uśmiechając się.- a teraz ładujcie się do statku. Widać, że nie możecie się doczekać spotkania z waszymi Mistrzami.
Wszyscy weszli na statek. Wszyscy byli  podekscytowani, już nie mogli się doczekać pierwszego spotkania z mistrzami.
Anakin ustawił kurs na pierwszą z planet, i statek zniknął w przestrzeni kosmicznej.
-----------------------------------------------------------------------
Hello! A więc, sory, że tak długo to trwało, ale nie miałam zbytnio czasu i dostępu do kompa ;//.
Rozdział taki sobie, ale mam nadzieję, że komuś się spodobał XD.
Jak błędy to mówić- będę pamiętać na przyszłość ;).
Dedykt dla wszystkich czytających, żeby przeżyć jakoś ten tydzień.
Niech Moc Będzie z Wami!


wtorek, 5 listopada 2013




10. Nowi w szeregach.




Dwoje ludzkich uczniów i  Togrutanka kroczyli przez korytarze Świątyni. Cały czas śmiali się i żartowali, od czasu do czasu zwracając uwagę niektórych Mistrzów. Dotarli na wyznaczone miejsce .Sala treningowa. Była prosta, niczym się wyróżniająca, może tym, że była bardzo przestrzenna. Trójka przyjaciół rozejrzała się, po czym weszła dalej.
- Jak myślicie, jaki jest Mistrz Windu?- zapytała Togrutanka o imieniu Drea.
- Pewnie taki jak inny.-odparł nieznany chłopak oparty o ścianę.
- Dużo mi to dało…- westchnęła dziewczyna.
Po minucie do sali wszedł niejaki Anakin Skywalker. Wszyscy uczniowie, przebywający w Sali, ustawili się w szeregu.
Anakin stanął naprzeciw nich i uśmiechnął się lekko, widząc nowe twarze a potem powiedział:
- Nazywam się Anakin Skywalker i wyjątkowo dziś poprowadzę wasz trening. Niestety mistrza Windu coś zatrzymało.- oznajmił i poprosił o przedstawienie się młodych Jedi.
- Dobrze, jest was ośmioro…dobierzcie się w pary.
Wszyscy szybko wykonali polecenie i po kilku sekundach Padawani stanęli naprzeciw siebie.
- Jeden atakuje, drugi broni się. Tylko bez szaleństw.- powiedział Skywalker i założył ręce na klatce piersiowej.
Wszyscy włączyli swoje miecze i wykonywali polecenia.
Anakin chodził wokół młodych i sprawdzał czy wykonują dobrze ćwiczenia. Podszedł do jednego z chłopców i powiedział:
- Spokojnie, Curtis. Nie tak ostro, to tylko ćwiczenia. Zamieńcie się miejscami.- polecił.
Chłopak skinął głową i zamienił się miejscem z Karie.
Trening minął bardzo szybko. Uczniowie opuścili pomieszczenie i każdy udał się w swoją stronę.
Trójka młodych Jedi zaczęła się gonić po całej Świątyni.
- Ej! Uważaj trochę!- krzyknął dziewczęcy głos.
Togrutanka, która potrąciła tą osobę szybko wstała i pomogła poszkodowanej wstać na równe nogi.
- Yyy…Przepraszam.- powiedziała gdy dziewczyna już się wyprostowała. Uśmiechnęła się do nieznajomej.- To ty…Ahsoka Tano?
- Yyy…Tak. Ale, skąd wiesz?
- Widziałam cię z twoim mistrzem. Moja przyjaciółka opowiedziała mi trochę o was.
Tano zaczerwieniła się lekko.
- Coś się stało, Drea?- zapytała Karie podbiegając z Curtisem.
- Nie wszystko w porządku.- odpowiedziała za nią Ahsoka.
- Nazywam się Drea Bowel. To jest Karie Price i Curtis Sueel.
- A ja Ahsoka Tano- oznajmiła.
- Wiemy. Masz świetnego mistrza, przed chwilą mieliśmy z nim trening.- powiedziała Karie.
- W dodatku Wybrańca.- dodał Curtis.
- Yyy..Taak…Miło się z wami rozmawia, ale muszę już iść. Do zobaczenia!
Nowi znajomi Tano pomachali jej na pożegnanie i wrócili do swoich pokoi.

Anakin myślał przez cały czas o Padme. Myśl o niej sprawiała, że
dziś nie opuszczał go dobry humor
Nie chciał lecieć teraz, w środku dnia więc zaczekał aż będzie ciemno. Wtedy pod osłoną nocy wymknie się do swojego myśliwca i poleci prosto do swojej ukochanej.
Tym czasem łaził po całej Świątyni, co miał innego do roboty? Cieszył się, że Rada nie przyznała mu nowego zadania. Przynajmniej kilka dni spędzi ze swoją żoną i BEZ SWOJEGO  WKURZAJĄCEGO PADAWANA. Uśmiechnął się. Ahsoka chyba szczególny dar wkurzania. Pomyślał i wszedł do swojego pokoju. Usiadł na brzego łóżka i…czekał. Mniej więcej trzy godziny.

Padme pakowała się. Nie była zadowolona z wyjazdu służbowego. Przynajmniej spędzi miły wieczór z Anakinem. Spakowała rzeczy do niedużej walizki i poprosiła Tecklę o pomoc przy zpinaniu walizki.
- Ta walizka jest za mała, pani.
- Taak.- westchnęła Padme.- jest jakaś większa?
- Tak. Zaraz przyniosę.- powiedziała służka i po chwili wróciła z o wiele większą walizką.
Senator uśmiechnęła się i powiedziała:
- Ta się nada idealnie.
Po dwóch godzinach męczącego pakowania się, Amidala usiadła z kubkiem gorącej herbaty i wpatrywała się w ruchliwe ulice Couruscant.  Nawet nie zauważyła jak do jej apartamentu wszedł Anakin. Podszedł do niej i pocałował delikatnie w usta.*
- Myślałam, że  nie przyjdziesz.- powiedziała Padme opierając głowę o szerokie ramiono swojego męża.
- Gdybym nie przyszedł, to umarłbym z tęsknoty.- odparł całując ją w czoło. – Widziałem bagaże w sypialni, nie mów mi, że wyjeżdżasz.
- To tylko na tydzień, Anakinie. Szybko zleci.
- Zawsze tak musi być? Ty wyjeżdżasz, ja mam wolne, i na odwrót.
Padme ucałowała go w policzek nie udzielając mu odpowiedzi.
- Dobra...może wytrzymam.- Odparł i przytulił ją mocnej.
Było już ciemno. Księżyc był całkowicie zasłonięty przez chmury. Oboje leżeli na kanapie. Nic nie mogło zakłócić ich spokoju. Nie teraz. Leżeli tak bez słowa kilka godzin aż do później nocy.
Padme zasnęła a Anakin przeniósł ją do sypialni i ucałował w czoło. Uśmiechnął się, wyłączył światło i po cichu wyszedł. Wrócił do Świątyni i szybko wszedł do swojego pokoju.
--------------------------------------------------------------------------------
* Od razu mówię,że nie jestem dobra w takie rzeczy, tak na serio na takie sceny nie patrze w filmach.
A więc sorry,że tak długo nic się nie pojawiło, po prostu brak weny. ;(.I za dużo lekcji...
Właśnie myślę gdzie mogę iśc na wagary..dzis mam do 13;30 ale moja mama wraca o 13 z pracy...A jeszcze 4 minuty do 1 lekcji...Kurde mogłam iść..A tam..kto by się przejmował,
Osatnio nawiedziła mnie wena pt " Ahsoka widzi anioła" czytam już 3 książkę o aniołach...Joł mam już napiane 7 rozdziałów ale to na przyszłość..Takk okolo 30 rozdział :)).
Dobrz...AA dedykt dla Kiwi, chciała Amidale. Nn razem będzie dłuższe. :)