sobota, 19 października 2013



9."Coś jak podróbka bandy Hondo".


Kręciła się z boku na bok próbując zasnąć. Nie mogła, w głowie wyświetlała się rozmowa z właścicielką tego pięknego domu. Znudzona wyszła na balkon, wzięła kilka głębokich wdechów po czym wróciła do środka. Noc była nadzwyczaj ciepła. Ale jej to nie ruszało. Nigdy nie lubiła łazić po mieście. Tylko jak była dzieckiem. Kochała spacery, za każdym razem gdy się gdzieś wybierała zabierała ze sobą ulubioną maskotkę. No i oczywiście resztę rodziny. Tata, mama, siostra… Tak bardzo chciała ich zobaczyć. Podziękować za to, co od nich dostała- Miłość, wyrozumiałość, poczucie bezpieczeństwa, radość. Wszystko czego tak naprawdę potrzebowała. Żadnych materialnych rzeczy, które można kupić na pchlim targu. To co dla niej jest najcenniejsze. I za żadne skarby w Galaktyce nigdy by tego nie oddała. NIGDY. Tylko…Trapiło ją to, że już ich nie zobaczy. Jak wtedy miała im by podziękować? A po za tym chciała zobaczyć jak duma ich rozpiera, tym, że jest Jedi.
Dobra koniec rozmyślań. Gdzie może być Anakin?- uśmiechnęła się złowieszczo. Zamknęła oczy i próbowała wysondować go za pomocą Mocy.- Ha, sprytne Mistrzu, bardzo sprytne.- wymamrotała do siebie i po cichu wyszła z domu.

***

Anakin szedł powoli obserwując ciemne uliczki Corvali. Mijała już trzecia godzina, a ślad po terrorystach zaginął. Zapadli się pod ziemię czy jak? Zapytał w duchu Skywalker. Było piękne bezchmurne niebo a księżyc dawał dodatkowe oświetlenie, może nie za bardzo pomagał ale zawsze coś. Na uliczkach była totalna pustka, od czasu do czasu szwendali się jacyś pijacy i bezpańskie zwierzęta. Dwudziesto przez chwilę pożałował, że nie wziął ze sobą Ahsoki. Przynajmniej mógłby z kimś pogadać albo, jak w to w jego stylu, podenerwować Padawankę.
- Jak  ja kocham gonić za poszukiwanymi, nie mając żadnych tropów…-wymamrotał do siebie.
Skręcił w kierunku głównego placu, gdzie znajdowała się ogromna fontanna, a wokół niej rozprzestrzeniały się różnorodne budowle. Zatrzymał się na chwilę i spojrzał przez ramię za siebie. Dostrzegł poruszający się cień. Wziął miecz do ręki ale nie włączył go, czekał. Nagle przed nim wyskoczyło jakieś małe zwierzę. Skywalker odskoczył do tyłu, gdy zauważył...To coś. Uśmiechnął się pod nosem i przez moment obserwował zachowanie małego stworka.
- Boisz się myszoskoczków?- zapytał głos dochodzący zza jego pleców.
Anakin odwrócił się gwałtownie i  włączył miecz. Zaskoczony nie mógł nic powiedzieć, jakby jakaś gula utkwiła mu w gardle.
- Nie no, to są jakieś żarty. Chcesz żebym..- urwał gdy pewna wredna dziewczyna weszła mu w słowo.
- Zanim na mnie naskoczysz Rycerzyku, chcę tyko powiedzieć, że zostawiłeś lokalizator.- odparła Ahsoka podawając mu urządzenie.
Skywalker skrzywił się i pokazał, że wziął lokalizator.
- Dobrze więc teraz ja coś powiem, Smarku. Po pierwsze: niczego nie zapomniałem, po drugie: nie strasz mnie tak, po trzecie: dzieci w twoim wieku dawno powinny spać!- wybuchł.
Ahsoka popatrzała na swojego Mistrza takim wzrokiem, jakby pouczał ją ale sam niczego dobrze nie robi.
- Po pierwsze: jakbyś  znał się na urządzeniach, to wiedziałbyś, że ten lokalizator, który trzymasz jest zepsuty. Po drugie: ja cię nie przestraszyłam, tylko po cichu zakradłam się na twoje tyły. Po trzecie: owszem dzieci powinny już spać, ale ja nie jestem dzieckiem, więc sorry Mistrzunio ale chyba nie masz sokolego wzroku.- odparła ze złowieszczym uśmieszkiem.
Anakina zatkało, po prostu. Stał jak słup soli. Tylko patrzał na Ahsokę wzrokiem, które malowało w jego oczach napis „ nie dożyjesz jutrzejszego dnia”. A czternastolatka nadal spoglądała na swojego Mistrza tym małym, wrednym i złowieszczym uśmieszkiem.
- Rycerzyku zaraz korzenie zapuścisz…- rzuciła z sarkazmem.- Chodź. Ja przynajmniej wiem gdzie iść.
- A skąd to niby wiesz?
- Poszperałam trochę na temat tych zamachowców. Działają na terenie całej Galaktyki, ale z biegiem lat ich grupa stawała się coraz mniejsza. Coś jak Hondo i jego banda, rozumiesz?
Rycerzyk westchnął ciężko, i pokiwał głową. Wyrzucił lokalizator, spadł pod jakiś dom. Spojrzał na sprzęt, który przyniosła Ahsoka i wyznaczył kierunek- północny-zachód.
Pod drogą Anakin wypytywał Togrutankę o rzeczy związane z „podróbką bandy Hondo”, jak ich nazwała młoda Jedi. Wyszli za bramę miasta, gdzie stało dwóch strażników. Zatrzymali się na moment by obrać nowy kierunek. Anakin obejrzał się wokół i powiedział:
- Teraz…północny-wschód.
- Północny-wschód?- podważyła Ahsoka.
- No tak.
- Przecież tam prawie nic nie ma. – odparła.
- Kompletnie nic? Coś musi być, Samrku. A na marginesie, nie było cię tu jedenaście lat, na pewno coś wybudowali.
- Być może…Wiem! Na pewno tam jest kanion!- krzyknęła jak małe dziecko.
- Kanion?
Ahsoka pokiwała twierdząco głową i ciągnęła dalej:
- Tak, jest  dosyć głęboki ale niedługi.
Skywalker pokręcił głową i spojrzał na Ahsokę, która szczerzyła się jak małe dziecko. Westchnął. Spojrzał przez ramię za siebie i wymamrotał.
- Dobra. Ale jak się zgubimy to ty nas z tego wyciągniesz.
Dziewczyna zasalutowała, wyrwała z rąk Anakina lokalizator i już po kilku sekundach wyprzedzała swojego Mistrza o kilka kroków. Jedi niezwłocznie ruszył za nią.
Po piętnastu minutach dotarli na wyznaczone miejsce. Pustynia. Niewielka. Pustynia jak pustynia, niczym się nie różni. No może tylko tym, że było bardzo dużo suchorośli. A już w oddali wyrastał bujny las. Wokół Jedi nie było nic, poza szlakiem handlarzy, roślin i śladów butów, które zostawili.
- No i gdzie masz ten kanion, Smarku?- zapytał. W jego głoście zadrżała nuta zwątpienia.
Ale dziewczyna nie odpowiedziała. Tylko gapiła się w ekran lokalizatora. Obróciła się w stronę lasu.
- W środku tamtej dżungli.-wskazała na „koniec” pustyni.
- Nie no. Serio? W środku dżungli ukrywają się terroryści?- zakpił Skywalker.
- Ty możesz wracać jak ci się nie chce złapać terrorystów, którzy zabijają niewinnych ludzi.-odgryzła się Ashoka. Jej słowa zabrzmiały prawie jak szantaż.
Rycerzyk przewrócił oczami i powiedział:
- No już dobra, Smarku. Niech ci będzie.
Ahsoka była tak skupiona, że nie usłyszała żadnego z pytań Anakina. Dopiero po kilku próbach dotarcia do umysłu młodej Jedi, dziewczyna odpowiadał krótko i zwięźle.
Szerokie liście, bujne drzewa, ostre kolce dzikich krzaków i denerwujące owady, cały czas wkurzały dwudziestolatka. Cały czas marudził i chciał się wynosić jak najdalej od tego bagna. Togrutanka zadała sobie pytania: Czy to jest mój Mistrz? Bo zaczyna przypominać mnie. Jak on ze  mną wytrzymuje?
Nagle las się skończył i przed nimi wyskoczyła dzika przestrzeń. Były tylko pnie drzew. Zaraz, zaraz pnie drzew.?!
- Co oni zrobili?! Jak mogli wykarczować tak wspaniały las!- oburzyła się Tano.
Wspaniały las…-pomyślał Aanakin.- pełen chlernych owadów…wspaniały las…
Gniew Ahsoki szybko się ulotnił. Szturchnęła Anakina, który odpędzał latające muszki.
- Mi…Mistrzu…Zobacz!! Widzisz!? Nie myliłam się! Jest kanion! A jak jest kanion to gdzieś muszą być ci bandyci!!!- wykrzyknęła.
Anakin zrobił kilka kroków na przód. Dostrzegł go kanion a za nim kolejny pas dżungli.
- Miałaś rację, jest kanion. A za tamtą dżunglą pewnie jest baza.
Wymienili spojrzenia i zaczęli biec. Zgrabnie przeskoczyli kanion i znaleźli się w następnym lesie. Wskoczyli w gęstwinę i zauważyli stary, zardzewiały magazyn. Koło niego stał jeden z terrorystów. Dwójka Jedi szybko schowała się za wielki głaz. Anakin obmyślał plan a Ahsoka skontaktowała się z Shaak Ti i z tajną policją.
- Wkraczamy sami czy czekamy na pomoc?-zapytał niepewnie Togrutanka.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Anakin uśmiechnął się i włączył miecz i wyskoczy zza skały. Padawanka zrobiła to samo. Bandyta zaskoczony bez wahania podniósł ręce do góry. Ahsoka przypilnowała go a Anakin wszedł do środka. Znalazł tam jeszcze jednego Togrutanina. Nie stawiał oporu…Był pijany w trupa. Za łatwo poszło. Pomyślał Jedi. Wyłączył swoją broń i wyprowadził terroystę na zewnątrz.
- Mistrzu powinien być jeszcze jeden. Gdzie on jest?- zapytała zaskoczona.
- Nie wiem
Wtem Ahsoka przystawiła miecz do szyi więźnia i zapytała:
- Gdzie masz wspólnik?!
Ale Togrutanin milczał. Spojrzał się na Anakina a potem na początek dżungli, z której wyszła grupka bandytów. Było ich siedmiu. Wszyscy doskonale uzbrojeni.  Nie dobrze…-pomyślał Skywalker. Ahoka i Anakin wepchnęli wcześniej schwytanych i zabarykadowali wejście kilkoma beczkami.
Siedmiu Togrutaninów rzuciło się na Jedi. Mieli takie same miecze jak Jedi. Skad oni to wzięli?! Zapytała siebie Tano odpychając jednego z zamachowców. Anakin przejął walkę nad czteroma, żeby Ahsoce było lżej z pozostałymi. Jedi skutecznie się bronili a zaraz po tym przechodzili do ataku. Anakin przeciął lekko ramię jednego z bandytów i wykorzystując nieuwagę, przebił ostrzem miecza nogę drugiego. Oboje upadli na ziemię, wijąc się z bólu. Potem grupa Togrutaninów zaczęła wycowywać się w stronę lasu. Lecz na próżno. Stały tam wojska tajnej policji i Shaak Ti. Rzucili broń, oznajmiając przy tym poddanie się. Policja szybko ich wyprowadziła a Ahsoka wyciągnęła pozostałych z magazynu. Policjanci już się nimi zajmą. Tano podeszła do swojego Mistrza i przykuła uwagę do cieknącej z szyi rany.
- Mistrzu! Ty krwawisz!- wykrzyknęła.
Anakin złapał się za szyję i otarł cieknącą krew.
- To nic takiego, Samarku.- uśmiechnął się do niej.
Ona tylko pokręciła głową i spojrzała w kierunku Mistrzyni Ti, która zbliżała się do nich. A gdy już podeszła dostatecznie blisko Skywalker zapytał:
- Skąd wzięli miecze świetlne?
- To nie są prawdziwe miecze świetlne.- oznajmiła.
- Ale jak je skonstruowali?
- W Galaktyce istnieje cząstka energii. Jest bardzo silna i można z nią zrobić dosłownie wszystko. Niestety jest jej bardzo mało. Dlatego ci bandyci pustoszyli planety w poszukiwaniu tej cząstki.
- Teraz już wszystko jasne- powiedziała z entuzjazmem Tano.
Policja zabezpieczyła teren. Trójka Jedi wróciła do Corvali. Shaak, Ahsoka i Anakin podziękowali przyjaciółce Mistrzyni i ruszyli do statku.
Starsza pani zatrzymała młodą Jedi i wcisnęła jej w ręce medalion na czarnym mieniącym się łańcuszku.
- Ale…co to jest?- zapytała zdziwiona Tano.
- Z czasem się dowiesz, Ahsoko.- powiedziała z miłym uśmiechem.- A teraz zmykaj bo odlecą bez ciebie. Dziewczyna podziękowała za prezent i wskoczyła do statku.
Byli już w atmosferze. Patrzała jak opuszcza swoją planetę. Chciała zostać dłużej. Ale nie na misji, tylko w domu. Wyspać się w miękkim łóżku, bawić się z przyjaciółmi…Ale cóż, tak czy siak wybrałaby Zakon. Chociaż kiedyś spróbuje odnaleźć swoją prawdziwą rodzinę. Zobaczyć gniazdko, w którym się urodziła. Poznać wszystko, co jest bliskie jej sercu.
----------------------------------------------------------
Heejjoo! A więc po pierwsze: sorry, że tak długo nic nie wstawiałam. Nie mam w ogóle czasu.
Po drugie: jak zauważyliście odbiło mi i napisałam dosyć długi rozdział. Chciała tylko szybko zakończyć misję na Shilii.
Po trzecie: dziękuję wszystkim za odwiedzanie mojego bloga.  
A teraz to już koniec uwagi autora! XD
Dedykt dla:
Mroczne Kiwi- za spamy!
Malina- z okazji jej urodzin ( spóźnione ale szczere) 10000 lattt!!!!!!
Mroczny Melonik- za nowy blog.
No to ja już swoje napisałam. Teraz zabieram się do nowego rozdziału. Powiem tylko, że będą nowe postacie! Serdecznie zapraszam! :) 




poniedziałek, 7 października 2013

Co to jest Liebster Award?
Jest to nominacja otrzymana od innego bloggera w ramach za "dobrze wykonaną robotę" Pomaga w rozpowszechnieniu bloga i zwrócenia uwagi czytelników na daną stronę.
Po otrzymaniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie nominujesz 11 osób (nie można jednak nominować osoby, która nominowała ciebie) oraz zadajesz im 11 pytań.


1.Kto według cb.jest ładniejszy:Harry Potter czy Anakin Skywalker?

Oczywiście, że Anakin!

2. Frugo czy tymbark? Uzasadnij.

Tymbark, bo bardziej mi smakuje ;pp

3.Czy chciałabyś żeby twój blog sał się sławną książką?

Byłoby świetnie! :))

4.Który rozdział według cb. z twojego bloga jest najlepszą twoją twórczością?

Hmmm..Chyba ósmy.

5.Twoje nierealne marzenie.

Spotkać Ahsokę Tano.

6.Jaki według cb.jest mój blog?

Jest ciekawy, interesujący, zabawny i zaskakujący w pozytywnym znaczeniu.

7.Czy chciałabyś być jedną z postaci ze swojego bloga?Jak tak to którą?

No pewnie. Chciałabym być Ahsoką Tano ;p

8.Ulubiony film(może być kilka)?

Gwiezdne wojny (wszystkie części), Eragon, Piraci z Karaibów (wszyskie części), Wałęsa człowiek z nadzei, Asterix i Obelix (wszystkie części) :D

9.Jaka para z SW np.:Ahsoka i Lux(<3:D)jest według cb najlepsza?(Może być z jakiegoś opowiadania)

Hmmmm....Ahsoka i Lux...:D

10.Ulubiona książka?

Idealny chłopak, Furie i  Zawsze przy mnie stój.

11.Czy cieszysz się,że zotałaś nominowana do tej nagrody?

Jak psychopatka!

czwartek, 3 października 2013

8. Miłe wspomnienia.

Mija już druga godzina przesłuchania terrorysty. Ahsoka cały ten czas czeka przed salą, Anakin nie chciał aby uczestniczyła w przesłuchaniu. Przeglądała nagranie z monitoringu, które na szczęście udało się zabezpieczyć. Grupa wywiadowcza  ustaliła, że  poszukiwani byli już karani, i to wielokrotnie. Nie były to morderstwa, tylko zwykłe kradzieże, czasami pobicia. Wywiad wskazał, że jest ich czterech, jeden już złapany, pozostali gdzieś muszą być w pobliżu. Czemu nie uciekają? Teraz mogli być już daleko od Shili. Dziwne…- pomyślała Togrutanka. Co chwilę spoglądała kątem oka na cele, niestety nic nie zwiastowało szybkiego powrotu Shaak i Anakina. Ahsoka wkurzyła się na swojego Mistrza. Czemu jej nie pozwolił uczestniczyć w przesłuchaniach? Jest jego Padawanem jedenaście miesięcy, ale mimo to nie pozwolił jej.Pfff…. Przecież była szkolona. Najwyraźniej słowa Skywalkera nikt nie złamie.

*** Shaak i Anakin ***
- Pytam ostatni raz. Gdzie są pozostali?!- krzyknął Jedi.
- Po raz ostatni mówię, NIE WIEM!
- A może nie chcesz nam powiedzieć?- zapytała spokojnym tonem Ti.
Więzień milczał. Przykuł wzrok w podłogę, potem w sufit, ścianę i z powrotem w podłogę.
Anakin spojrzał na Mistrzynię i powiedział:
- To nie ma sensu. Nie będzie gadał.
Togrutanka skiwnęła głową i udała się do wyjścia. Młody Jedi jeszcze raz spojrzał na Togrutana krzywym spojrzeniem i odszedł. Przed celą stało dwóch strażników i oczywiście Ahsoka.
- Pilnujcie go.- zwróciła się do Togrutan Mistrzyni. Ci z kolei skiwnęli głową i ustawili się obok drzwi.
Na twarzy Anakina wyraźnie malowało się rozczarowanie. Przystanął na chwilę, westchnął ciężko i spojrzał na Ahsokę, która uważnie śledziła jego minę.
- Nie udało się?
- Niestety.- odrzekł i razem wyszli z korytarza cel. Padawanka nie chciała zadawać żadnych pytań, wiedziała jaka będzie reakcja Anakina.
Po kilku minutach dotarli do posterunku. Rozejrzeli się wokół. Każdy był zajęty, kilku policjantów spisywało jakieś protokoły inni przesłuchiwali bandę nieogarniętych dzieciaków. Cała monotonna praca  policji. Każdy był zabiegany, wykonywana przez nich praca całkowicie oderwała ich od rzeczywistości. Skywalker podszedł do komisarza Verneera i zaczął składać raport. Czternastoletnia Jedi nadal stała i uważnie obserwowała Togrutan. Poczekała na Rycerzyka, któremu najwyraźniej nie chciało się wnikać w przesłuchanie, i wspólnie z Shaak wrócili do domu przyjaciółki Mistrzyni.
Każdy poszedł do swojego pokoju.
Shaak zaczęła medytację. Potrzebowała ciszy i spokoju, by dać się ponieść Mocy i spróbować szczęścia w poszukiwaniu pozostałych terrorystów. Anakin jak zawsze miał ambitniejszy plan. Wyszedł z domu i udał się w kierunku miejsca złapania pierwszego z zamachowców. Nie zabrał ze sobą żadnego ścigacza, a nawet Ahsoki. Nie raczył poinformować Mistrzynię o zamiarach, jak to w stylu Skywalkera. Jego Padawanka nie zwracając na nic najmniejszej uwagi, rzuciła się na łóżko. Zamknęła oczy ale nie miała zamiaru zasypiać. Nie była zmęczona w najmniejszym stopniu.
- Czemu to wszystko musi się tak ciągnąć..?- zapytała siebie.
Po kilku minutach wstała i poszła pozwiedzać pozostałe części domu.
Zewnątrz wyglądał na stary, ale w środku był niesamowity. Wszystko było zrobione idealnie, meble, ściany, schody, nawet witraże na oknach. Gdy schodziła na dół spotkała właścicielkę. Staruszka siedziała przy stole. Padawanka bez zastanowienia poszła dalej. Staruszka obróciła się spokojnie i rzuciła serdeczny uśmiech w kierunku Ahsoki. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i zatrzymała się.
- Potrzebujesz czegoś, słońce?- zapytała uprzejmie starsza pani.
- Nie dziękuję… Tylko trochę nudzi mi się…
- Hmm… To może posiedzisz ze mną?
- Czemu nie…- Ahsoka usiadła na lewo od starszej pani, uśmiechając się przy tym.
- Taka młoda a już Jedi… Ta wojna wykończy nas wszystkich…- stwierdziła patrząc na swoją rodaczkę.
Tano nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Jednak nie mając innego wyjścia odparła:
- Yyy…Tak, wojna to paskudna sprawa. Ale niestety jest wiele planet, które oczekują od nas pomocy. Nie jesteśmy wstanie walczyć za każdy konflikt na planetach, Jedi nie są nieśmiertelni, wielu już poległo.
Togrutanka popatrzyła na Ahsokę, a potem przeniosła wzrok na okno, które znajdowało się naprzeciw niej.
- Tak…Masz rację…Ale wojna wojną. Chyba nikt nie lubi tego tematu. Opowiedz mi trochę o sobie.
Jedi zaskoczyła ta prośba. Żadko ktoś prosił ją, żeby powiedziała coś o sobie. Zawsze tylko przedstawiała się i mówiła ile ma lat. Tym razem też tak było. Nie to, żeby chciała coś zataić, ale nie wiedziała co starsza pani od niej oczekuje. Całej biografii? Ahsoka streściła wszystkie ważne wydarzenia w życiu.
- Pamiętasz swoich rodziców?- zapytała w pewnym momencie.
Tano uśmiechnęła się lekko i bez krępowania odpowiedziała:
- Słabo. Chociaż pamiętam jak mnie i moją siostrę zabierali na spacer, jak się z nami bawili…Pamiętam mamę jak gotowała, i jej ciepły uśmiech…Tata pracował i często wychodził, ale i tak pamiętam jak nas huśtał i bawił się w berka. Moja siostra chyba jest starsza o rok…Nie, ona jest chyba moją bliźniaczką..Yyy, sama nie wiem, ale pamiętam jak bawiłyśmy się w ogródku. I pamiętam jej głos, miała wspaniały talent. A kiedy Mistrz Plo mnie zabierał do Świątyni stawiali się, po prostu nie chcieli mnie oddać. Mama nie mogła się uspokoić a tata cały czas ją pocieszał…Siostra tylko się przyglądała obie byłyśmy za małe aby pojąć co się wokół nas dzieje. Mistrz powiedział, że tak powinno być…I powiedział także, że to jest moje przeznaczanie…
- Chyba wielu Jedi nie pamięta nic z dzieciństwa.- stwierdziła na podstawie odpowiedzi młodszej Togrutanki.
- Tak…Chyba tak.-westchnęła Ahsoka i uśmiechnęła się do staruszki.
Jeszcze kilkanaście minut spędziły na miłej pogawędce. Nawet nie zauważyły jak szybko upłynął  czas, zmęczona Tano podziękowała i udała się do swojego pokoju.
Noo, jest rozdzialik. Mam nadzieję że się spodobało 
.Nie wiem, co do ciasnej cholery, mam pisać. Brak weny, J. Podobnie będzie się utrzymywać dość długo XD. Nie martwcie się, Anakin będzie w nn J. Dedykt dla…Wszystkich czytających brak weny…:P.
Ps. Jutro są zawody sportowe a ja źle się czuję więc też to możecie winić!!! Pa!